poniedziałek, 3 września 2012

Kozy????

Post będzie bez zdjęć. Koza jaka jest każdy wie, oprócz kolorów miewają też rasy, odmiany itp. 

To wszystko wiem. Naczytałam się ostatnimi czasy na kozolinie i kozolandzie o żywieniu, rozmnażaniu, chorobach. O radościach i smutkach. O łobuzerskich wyczynach również. 

Uwielbiam kozie sery. 

Mam stajenkę niedużą, ale fajną, duży wybieg koło domu ( 50 arów -ogrodzone) 
To przy domu gdzie mieszkamy. Na Ranczo Zalas teren jest nieogrodzony ( w planach na przyszły rok) 
W planach są też inne zwierzaki, ale to zależne jest od napływu konkretnej gotówki. 

Bardzo mocno ostatnio myślę nad zakupem dwóch kozich dziewczynek. 
Ogólnie pomysł na kózki to mi się pląta po głowie juz dobrych kilka lat, ale wieczne remonty i zawirowania raczej nie pozwalały spełniać marzeń. 
Cos czuję, że nadszedł właściwy moment. 

Mieszkam na wsi, mam niecałe 3 hektary łąk. 

Jak myślicie....dam radę??


Kózki chciałabym alpejskie lub saaneńskie .

8 komentarzy:

  1. No ba! pewnie, że dasz radę, przecież Ty masz doświadczenie z różnymi zwierzętami; pewnie wkrótce pojawią się zdjęcia tych sympatycznych stworzeń, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno sobie poradzisz :) ja także chciałabym mieć kozy, ale na razie mieszkam w mieście a nie na wsi więc mogę tylko marzyć, ale Ty z taka ilością ziemi, spoko dasz radę :) :)
    Czekamy na fotki panienek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak masz łąki to czemu nie. Pamiętaj tylko, że kozy są niereformowalne w kwestii oskubywania wszystkiego - zwłaszcza drzewek owocowych czy innych sadzonek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dasz radę! Też myślałam o kozach, ale powstrzymuje mnie problem z...przychówkiem. Bo koza, zeby dawała mleko ( na sery ) musi mieć koźlęta. Rodzi się więcej samczyków. Więcej niż jednego kozła mieć niepodobna bo będą wojny. I co robić z koźlakami? Przecież jak wychowam to nie oddam na mięso! No i nie mamy kóz...
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też mi spędza sen z powiek...z drugiej strony..mięsożerna jestem. Ale zawsze mięso w sklepie kupowałam.

      Usuń
  5. Dasz radę...:)
    Z koźlakami ja też się zastanawiam...Szkoda by mi było, ale co robić?
    A tu i ja zjadam, i reszta człowieków, o psio- kocim stadzie nie wspomnę...;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście że dasz radę.
    Trzeba tylko kozim rozrabiakom zapewnić ogrodzone pastwisko, w przeciwnym razie zjedzą Ci cały ogród.
    Z przychówkiem w moich okolicach akurat nie ma problemu. Odkąd rozeszło się po okolicy że mam kozy często ludzie zaglądają i pytają czy mam młode na sprzedaż.
    Dwa tegoroczne koziołeczki sprzedałam od razu po rozwieszeniu ogłoszeń w okolicznych wioskach. Jednego od razu "zaklepał" pan listonosz. Gdybym miała ich więcej też bym sprzedała, telefon jeszcze długo dzwonił. Oczywiście pieniążki "przysłowiowe" i marny grosz w porównaniu do pracy jaką trzeba włożyć w opiekę nad mamą i maluchami ale wydaje mi się że warto.
    Kóz nie trzeba kryć co roku, obecnie mam jedną która nie miała małych a mleko jest cały czas.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet przez chwilę nie zwątpiłam że dasz radę !!! :) w razie czego zawsze służymy radą :) Dobry pomysł kozy to kochane stworzenia:)

    OdpowiedzUsuń