poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Pracowite wakacje

Muszę pochwalić mojego męża, ta altanka, grill chata, letni domek....a może jeszcze jakieś pomysły na nazwę ?? To w całości jego dzieło. Pomysł na wygląd również. Własnoręcznie natachał kamieni, belki ze starego domu, dach z desek...w najbliższą sobotę mamy zamiar przeciąć wstęgę i otworzyć sezon hahaha...jak nie ludzie, ponieważ my w wakacje mocno pracujemy, nie mamy czasu na zabawę i odpoczynek.
Myślę, że będzie się fajnie w niej bawić , jeszcze trzeba dopracować siedziska , rozpalić ogień....
A chata....ogólnie nabiera urody, chociaż dla co niektórych jeszcze niewidocznej. Moje oko wyobraźni pracuje już bardzo mocno. Ten murek to dzisiejsze zaskoczenie, zajeżdżam z obiadem do moich chłopaków..a tam coś się nowego muruje...będzie ściana, a na prawo taras aż do balkonu...ufam, że będzie super
Front podmurówki został wymieniony, teraz chyba lepiej wygląda...
Schody mają datownik 1957 rok...są starsze niż ja :):):)
A wewnątrz....wywaliliśmy stare spróchniałe podłogi, spod których wylazło 1,5 metra pustej przestrzeni, jakos to trzeba było wypełnić...żwir, ziemia, gruz...milion taczek...ale za tydzien dwa będzie można połozyc podłogę...a wcześniej odmalować te paskudne ściany...ja się już cieszę bo koniec robót widac jak na dłoni hurra...To tak w skrócie , wakacje dla nas były ogromnie pracowite, lipiec niestety niekorzystny, nasze borówki zbieralismy w strugach deszczu, ale dalismy radę. Ogrom prac na hotelu dla zwierząt. Mój mąż sam  nadrobił wiele robót związanych z przystosowaniem domu , ale jeszcze wiele wymaga zrobienia, śpieszymy się, żeby zdążyć przed zimą z priorytetami . Bardzo cieszy nas to co robimy  i nawet nie żal, że nie zaliczamy wyjazdów, czy nie zdobywamy szczytów...może za rok ;)