środa, 26 września 2012

Małe szczęścia

Myślałby kto....pęczek fioletowej trawy....

Wiosną posadziłam kępkę lawendy, malutką kępkę, 5 sadzonek. Przyjęła się, zakwitła, a teraz gałązki pięknie pachną w moim pokoju.  Na przyszły rok rozrośnie się w dwie kępki, a potem w cztery....

ależ się cieszę :) 




Dziś przyszła tajemnicza przesyłka. 
Starannie zapakowana paczka zawiera 6 krzewów magicznej rośliny.

Ciekawe czy się przyjmie ;) 


Proszę Państwa oto Kolcowój chiński...podobno najzdrowszy owoc świata

Jagoda Goji. 


Trzecie szczęście jest jeszcze owiane tajemnicą....za kilka dni pojadę oglądnąć. 

Normalnie wariat ze mnie...motylki w brzuchu, zastrzyk energii.



wtorek, 18 września 2012

Moje dzisiejsze śniadanie


W dniu dzisiejszym z niecierpliwością wyglądałam listonoszki poinformowanej wcześniej, że idzie do mnie "paczka żywnościowa" 

I przyszła....


przesłała mi serki od swoich kózek własnoręcznie wykonane...

Wyobraźcie sobie, że smakują jeszcze wspanialej niż wyglądają na zdjęciu



Dziękuję !!!!

piątek, 14 września 2012

Wyróżnienie

Wyróżnienie

Przepraszam najmocniej...nie umiem się poruszać w świecie wyróżnień i zabaw typu podaj dalej. 

Dostałam wyróżnienie od  http://powr-t.blogspot.com/ którą namiętnie czytam z powodu jej fantastycznego podejścia do życia i ogromnej siły powodującej spełnianie marzeń. 

Serdecznie dziękuję....

Niestety nie potrafię spełnić warunków "regulaminu" 

Nie umiem wyróżnić blogów które czytam...wszyscy do których zaglądam zasługują na miano wyjątkowych...bo tacy są. 

Ludzie decydujący się na swoją własną drogę życiową, pełną przeciwności i spojrzeń niekiedy zawistnych lub drwiących...wszyscy zasługują na uznanie cokolwiek by nie robili. 

Z równie wielka przyjemnością zaglądam na blogi rękodzielnicze, jak i na hodowlane i w inny sposób twórcze. 

Kocham zaglądac na sery...kozowe stronki, na alpaczki..na wędrowanie, psie blogi, pasje tworzenia ceramiki i szydełkomanię....o elokwentnych zapiskach pewnej pary znanych mi prezesowców nie wspomnę ;) 

Nie potrafię wybrać który blog zasługuje na większe uznanie...

Nie wyróżnię nikogo, ale jednocześnie zapewniam, że do każdego zaglądam ze szczerym zainteresowaniem. 

Życie tworzy dla nas różne scenariusze...wszyscy jesteście wyjątkowi!!!!


A ja...cóż....

Boję się dentysty jak ognia...mam ogromny lęk wysokości....nie umiem się pogodzić z upływem czasu i czasami zachowuje się jak podstrzelona nastolatka...kocham spontaniczność i otwartość...zupełnie nie potrafię sprzątać :( ..uwielbiam rzeczy dziwne i niespotykane....zachwycam się przyrodą i zwierzętami...bardzo lubię prostotę ...czasami ciężko ze mną wytrzymać ludziom poukładanym i porządnickim...;)  jak zrealizuję jedno marzenie to zaraz pojawia się dwadzieścia następnych....

jako jedynaczka heheheh mogę tak jeszcze sporo moich wad wymienić...

Pozdrawiam wszystkich blogowiczów serdecznie :) 

poniedziałek, 10 września 2012

X Jasielski Piknik z Konikiem polskim

Zachęcona słoneczną pogodą i bliskością imprezy (25km) wybrałam się wczoraj wyczochrać moje ulubione "myszy"




Niewielkie wzrostem za to z wielkim sercem i ufnością do ludzi prześliczne koniki polskie prezentowały się jak dla mnie rewelacyjnie. 


Sporo było mamuś że źrebakami


Wszystkie grzecznie dawały się dotykać , głaskać, chyba nawet im się to podobało 


Klacze z przychówkiem 


Maluchy w kopycie miały nasze uczucia...


Smacznie spały na miękkiej podściółce


Sporo ich było, wszystkie myszate, z ciemna pręgą, łagodne, spokojne niewielkie koniki do wszystkiego. Przyciągały wzrok przede wszystkim dzieci.

Dorośli jakoś omijali wzrokiem....ich oczy uciekały w stronę gigantów......


Chyba największy koń jakiego w życiu widziałam

Polski Koń Zimnokrwisty 


Najpiękniejszy Champion bodajże Polski...( wymieniano tyle jego tytułów, że nie spamiętałam ) 
Ogrooooomny, a jeszcze w porównaniu z konikami..to robił wrażenie.
Nie umiałabym w jego stronę ręki wyciągnąć. W boksie ciągle parskał, grzebał w słomie, strach się było na niego popatrzeć. 


Ogólnie impreza bardzo niewielka, chyba tylko dla swoistej grupy koniarzy. Widać było, że się dobrze znają, wymieniali uwagi, słychac było śmiech i dobry humor dopisywał poszczególnym ekipom. Ludzi niewiele, niewiele też towarzyszącym takim imprezom straganów, jadła wszelakiego itp...Minus dla Pań z Koła Gospodyń za paskudny w smaku pseudo smalec...w rzeczywistości pokrojona w kostkę "zwyczajna" zalana smalcem...bez deka skwarka...fuj..
Jedno stoisko z kiełbaskami na gorąco, jedno z ciastkami, dwa z siodłami i innymi akcesoriami i jakieś odpustowe zabawki. 

Ogólnie do kitu....oglądnęłyśmy z córcią konkurs skoków, poklaskałyśmy najbardziej dynamicznym i dzielnym hucułkom...







Młoda odreagowała....


I z ulgą pojechałyśmy do domu...

Jednak przekonanie, że hucuły i koniki polskie to są konie naszych rozmiarów i charakteru utwierdziło się bardzo mocno...

I to jedyny  plus z tej niedzielnej wycieczki :) 

PS. A jutro...winobranie :):):)

poniedziałek, 3 września 2012

Kozy????

Post będzie bez zdjęć. Koza jaka jest każdy wie, oprócz kolorów miewają też rasy, odmiany itp. 

To wszystko wiem. Naczytałam się ostatnimi czasy na kozolinie i kozolandzie o żywieniu, rozmnażaniu, chorobach. O radościach i smutkach. O łobuzerskich wyczynach również. 

Uwielbiam kozie sery. 

Mam stajenkę niedużą, ale fajną, duży wybieg koło domu ( 50 arów -ogrodzone) 
To przy domu gdzie mieszkamy. Na Ranczo Zalas teren jest nieogrodzony ( w planach na przyszły rok) 
W planach są też inne zwierzaki, ale to zależne jest od napływu konkretnej gotówki. 

Bardzo mocno ostatnio myślę nad zakupem dwóch kozich dziewczynek. 
Ogólnie pomysł na kózki to mi się pląta po głowie juz dobrych kilka lat, ale wieczne remonty i zawirowania raczej nie pozwalały spełniać marzeń. 
Cos czuję, że nadszedł właściwy moment. 

Mieszkam na wsi, mam niecałe 3 hektary łąk. 

Jak myślicie....dam radę??


Kózki chciałabym alpejskie lub saaneńskie .