piątek, 20 stycznia 2012

Droga do Ranczo Zalas

Prawda, że klimacik ;)

  uwielbiam tą drogę , zimą i latem w błocie i w zaspach i jak pada deszcz i jak słońce praży. Za każdym razem jest inna.....

sobota, 14 stycznia 2012

Styczniowe zamieszanie


Święta, święta i po świętach. Czas do pracy i to intensywnej. Dzień zaczyna się u nas o 6 rano, wstajemy, pijemy kawkę, planujemy co na dziś...i jak się rozjaśni na dworze- do roboty. Mamy szczenięta, hodujemy polskie rasy psów mysliwskich, ogary i gończe polskie. Muszą być nakarmione, ogłaskane, wypielęgnowane, poszkolone....czas dla nich musi się znaleźć codziennie. W międzyczasie Ranczo Zalas rozkwita. Jeszcze czas na ogólne zdjęcia, jeszcze wszędzie nie do końca zrobione, rozgardiasz remontowy, ale jak to mówią bliżej niż dalej. Tak bliżej, że na ścianie w lawendowym pokoju zawisła moja zdobycz. Wyproszona , wymarzona "Gęsiareczka" - obraz dzieła mojej utalentowanej mamy. Jej twórczość będzie zdobiła ściany na Ranczo....i staram się ogromnie, żeby jej weny nie zabrakło. 

 To zdjęcie przedstawia kuchenny kredens "w negliżu" Rozebrany, odmyty, naprawiony i odmalowany akrylową bielą już cieszy oko. Dołożyłam jeszcze porcelanowe uchwyty, czekam na wenę w sprawie szybek...i finito ;)

Łazienka doczekała się lustra...prąd dopiero wpycha się w rurki, ale tez bliżej niż dalej . 

 Ściany przybierają ostateczną barwę- nie zgadniecie.....wielbłądzią...ha...mój pomysł

Całość ogrzewa fajna koza....i było by już super glanc uniwersum...gdyby nie moja gafa.....

Wraz ze świąteczną przesyłką od Mani  w postaci pięknych zawieszek doszedł w paczuszce zakwas na chleb. Nie wspomnę o ilości maili podpowiadających co z tym zakwasem zrobic....ech aż wstyd...no ale Wyszły dwa smaczne bochenki, pachnące i zupełnie inne niż sklepowe. Były pyszne.  Nie zdążyłam zrobić zdjęcia...po prostu zniknęły...a JA...WSTYD PRZYZNAĆ ZAPOMNIAŁAM PODZIĘKOWAĆ OSOBIŚCIE JAK MANIA PRZYJECHAŁA Z FLORKIEM DO STRZYŻENIA. 
Ogromnie mi wstyd, ale jak widzę psiaka...to zapominam o całym świecie oprócz jego fryzury...pogadałyśmy o dzieciach i innych ważnych sprawach...i dopiero jak odjechała palnęłam się w czoło....ech babo zapominalska.
Maniu...myślę, że co się odwlecze to nie uciecze