Święta, święta i po świętach. Czas do pracy i to intensywnej. Dzień zaczyna się u nas o 6 rano, wstajemy, pijemy kawkę, planujemy co na dziś...i jak się rozjaśni na dworze- do roboty. Mamy szczenięta, hodujemy polskie rasy psów mysliwskich, ogary i gończe polskie. Muszą być nakarmione, ogłaskane, wypielęgnowane, poszkolone....czas dla nich musi się znaleźć codziennie. W międzyczasie Ranczo Zalas rozkwita. Jeszcze czas na ogólne zdjęcia, jeszcze wszędzie nie do końca zrobione, rozgardiasz remontowy, ale jak to mówią bliżej niż dalej. Tak bliżej, że na ścianie w lawendowym pokoju zawisła moja zdobycz. Wyproszona , wymarzona "Gęsiareczka" - obraz dzieła mojej utalentowanej mamy. Jej twórczość będzie zdobiła ściany na Ranczo....i staram się ogromnie, żeby jej weny nie zabrakło.
To zdjęcie przedstawia kuchenny kredens "w negliżu" Rozebrany, odmyty, naprawiony i odmalowany akrylową bielą już cieszy oko. Dołożyłam jeszcze porcelanowe uchwyty, czekam na wenę w sprawie szybek...i finito ;)
Łazienka doczekała się lustra...prąd dopiero wpycha się w rurki, ale tez bliżej niż dalej .
Ściany przybierają ostateczną barwę- nie zgadniecie.....wielbłądzią...ha...mój pomysł
Całość ogrzewa fajna koza....i było by już super glanc uniwersum...gdyby nie moja gafa.....
Wraz ze świąteczną przesyłką od Mani w postaci pięknych zawieszek doszedł w paczuszce zakwas na chleb. Nie wspomnę o ilości maili podpowiadających co z tym zakwasem zrobic....ech aż wstyd...no ale Wyszły dwa smaczne bochenki, pachnące i zupełnie inne niż sklepowe. Były pyszne. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia...po prostu zniknęły...a JA...WSTYD PRZYZNAĆ ZAPOMNIAŁAM PODZIĘKOWAĆ OSOBIŚCIE JAK MANIA PRZYJECHAŁA Z FLORKIEM DO STRZYŻENIA.
Ogromnie mi wstyd, ale jak widzę psiaka...to zapominam o całym świecie oprócz jego fryzury...pogadałyśmy o dzieciach i innych ważnych sprawach...i dopiero jak odjechała palnęłam się w czoło....ech babo zapominalska.
Maniu...myślę, że co się odwlecze to nie uciecze
Tempo prac u Was jest tak imponujące, że my chowamy się w mysią dziurę. Kredens wygląda tak, że czekamy, kiedy w kadr wejdzie czyjaś ukochana Babcia :DDDD I koza świetna!
OdpowiedzUsuńPzdr.
Piękny kredens, moja babcia miała podobny, pełen tajemniczych pudełeczek i puszeczek :)
OdpowiedzUsuńA co do chleba to mówiłam (pisałam), że sie uda :D
I chyba mnie z kimś pomyliłaś, bo Flo strzygłaś w.... sierpniu. Zapuściłam go na zimę ale trymuję go regularnie i nawet nie wygląda jak owieczka :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Są dwie Manie??? i mają 2 sznaucery???? o matkoświęta...coś czułam że nie tak...ale nie wiedziałam co...i dalej pozostaje to nieodgadnioną zagadką...ech...starość...jakiś wujek Alzh....ten tego...
UsuńAj! jak mi się podoba wszystko, i gęsiareczka i kredens, a jaka koza, kamienne posadzki, ceglane ściany, wielbłądzi na ścianach, wszystko gra pięknie. Prawda, że zakwas niestraszny? a chlebki smaczne, pozdrawiam serdecznie i ciepło.
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńTyle prac już za Wami, że chce się dalej!
Witam serdecznie :) dziękuję za odwiedziny u mnie w "Krzemieniu" :)
OdpowiedzUsuńPozwolisz,że się rozgoszczę i przeczytam Twój blog od początku. Ta koza fajna, mamy dokładnie taka samą :):)