Koniec listopada a ja na grzyby !!! No coś podobnego...
Pogoda daje nam zakończyć wszystkie ogrodowe prace, więc dokąd można to grabimy, sadzimy róże, robimy barierki, reperujemy płoty, wstawiamy ułamane przez wichury słupki w ogrodzeniu, spędzamy pół dnia na zewnątrz, chłonąc wspaniałą jesienną pogodę.
U nas jest w miarę ciepło, temperatury są dodatnie, dziś na chwilę nawet zaświeciło słońce.
Pracujemy zatem póki nas śnieg nie zasypie.
W wolnej chwili sprawiamy sobie przyjemności...
smażone na masełku rydze...mniaaam...
A wieczorem upichciłam takie danie...mnie smakowało bo ja czasami jestem kluchowa, ale mój mąż zjadł....i tyle :(
A takie smaczne były, nawet moja niejadkowa córcia zjadła dwa...
Do tej pory zawsze robiłam kopytka z ugotowanych ziemniaków, mąki i jajka- w sosie z mięskiem.
Dziś zrobiłam inaczej...kluchy z nadzieniem z grzybków , w panierce z bułki tartej.
I już wymyślam inne nadzienia...dla mnie były bardzo smaczne.
Ziemniaków mi zostało z obiadu, wystarczyło wyjąć z zamrażalnika farsz, nadziać i ugotować 5 minut. Danie błyskawiczne i bardzo syte.
I tym optymistycznym akcentem ....;)
Rydze pychotka, a takie kluseczkowe danie godne wypróbowania :)A zima, macocha, niech nie przychodzi jak najdłużej. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńAnulo, dziękuję za pozdrowienia. Kluchy polecam...jutro zrobię z serowym nadzieniem, albo jak podpowiada Maria z Pogórza...bryndzowym...
UsuńPyszności :))
OdpowiedzUsuńBardzo podobnie spędzamy czas, przyjemnie teraz na powietrzu, bo nie gorąco, tylko po powrocie do domu twarz w rumieńcach; wymodziłam ostatnio kluchy, podobne w kształcie do śląskich, z dodatkiem lodówkowych resztek różnych serów, domownicy orzekli, że były najlepsze, z posmakiem bryndzy; pozdrawiam serdecznie Miłośników Rydzów.
OdpowiedzUsuńP.S. no i dopiero dziś poczytałam o Twoich borówkach, pysznych, prostych potrawach, bardzo przyjemne wpisy. A te ilości zebranej borówki dają wyobrażenie o ogromie pracy, włożonej w plantację.
Mario, dziękuję za wędrówkę po moich blogach, ano nie nudzimy się nie...czasami mi się marzą wakacje, ale szybko przeganiam złe mysli tfu tfu. Jeszcze przyjdzie na to czas, przyjdzie czas....
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka pociekła...
OdpowiedzUsuńSmaczne...Mniam!
OdpowiedzUsuńMiło mi donieść o nominacji do Liebster Blog! pozdrawiam!
Knedle z grzybami... to MUSIAŁO BYĆ PYSZNE!
OdpowiedzUsuńNaprawdę, fajny pomysł. Do nas przemówił w każdym razie.
Cium