Nic nie piszę ostatnio.
Tonie znaczy, że nic się nie dzieje.
Wprost przeciwnie,dzieje sięzadużo, żeby znaleźć czas na opowieści.
Lato, upalne lato.
Dla niektórych raj wakacyjny, dla nas ciężka praca.
Od miesiąca mój mąż nie wychodzi z "krzaków"
Zbiera borówkę amerykańską...ja od czasu do czasu wskakuję w wolnej chwili.
Do sklepów rozwieźliśmy już ponad tonę...niedługo koniec zbiorów.
Nasz hotel pęka w szwach...letnie upały dają wszystkim w kość, nam i naszym podopiecznym.
Woda leje się szerokim struymieniem chłodząc zgrzane psie futra....
Nas od czasu do czasu chłodzi strumień zimnego piwa ;P
Pracujemy na wysokich obrotach...
Dziś w temperaturze plus 37 stopni w cieniu sprzątamy z pola drugi pokos sianka i słomę owsianą na zimę.
Zostało jeszcze załadowanie jej na strych....
pot cieknie strumieniami, ale uśmiech nie schodzi z twarzy....jest cudnie.
Jakoś nie przychodzi mi do głowy, że mogłabym pracować w klimatyzowanym biurze ;).
W najbliższą niedzielę w naszej gminie Biesiada Karpacka...
Nasze koło gospodyń szykuje smakołyki regionalne i nie tylko......
Będą nasze borówki z Leśniówki...
15.08. wielkie święto
Matki Boskiej Zielnej
robimy plon....
18.08.gminne Dożynki...
oj bedzie się działo
będzie zabawa, będzie wesoło...
i znowu nocy będzie mało....
będzie radośnie...
Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zapracowanych tego lata...
A moje charty mają szczęśliwe wakacje pod jabłonią ;)