A wewnątrz....wywaliliśmy stare spróchniałe podłogi, spod których wylazło 1,5 metra pustej przestrzeni, jakos to trzeba było wypełnić...żwir, ziemia, gruz...milion taczek...ale za tydzien dwa będzie można połozyc podłogę...a wcześniej odmalować te paskudne ściany...ja się już cieszę bo koniec robót widac jak na dłoni hurra...To tak w skrócie , wakacje dla nas były ogromnie pracowite, lipiec niestety niekorzystny, nasze borówki zbieralismy w strugach deszczu, ale dalismy radę. Ogrom prac na hotelu dla zwierząt. Mój mąż sam nadrobił wiele robót związanych z przystosowaniem domu , ale jeszcze wiele wymaga zrobienia, śpieszymy się, żeby zdążyć przed zimą z priorytetami . Bardzo cieszy nas to co robimy i nawet nie żal, że nie zaliczamy wyjazdów, czy nie zdobywamy szczytów...może za rok ;) | |
|