środa, 30 marca 2011

Cięcie i tyczenie

 Mąż się sprężył ;) zasadzili z synem kilka dni temu 50 brzózek. Jak już urosną i zabielą pnie będzie piękny widok.
 Moja dzisiejsza wizualizacja przyszłego "ronda" haha...musiałam sobie wytyczyć i poukładać kamyki, żeby spreawdzić czy to jest TO.  Wygląda interesująco ;) Na środku ma rosnąć karłowate drzewko ( jeszcze nie wiem jakie ) a wokoło...coś kolorowego. Zobaczymy...
 Wieża Eiffla z tego nie wyszła, ale chyba lepiej wygląda niż wcześniej.
 Zdecydowanie jednak wolę takie cięcia ;) w tym fachu czuję się najpewniej.
 A to niestety przykra niespodzianka. Ułamał się gruby konar od pozostawionej jabłoni i po jego odcięciu naszym oczom ukazał się taki oto widok. Smutne, ale prawdziwe...następna jabłoń na pal.
 W tym roku chyba jeszcze postoi, ale dziurę trzeba będzie czymś zaczopować, żeby się nie zalęgły osy lub szerszenie. Troszkę mi jej szkoda, miało być pod nią hamakowe miejsce.
A to ja.....hahaha ..pozdrawiam wszystkich serdecznie

piątek, 25 marca 2011

Wiosenne porządki

 Jeszcze nie mamy ogródka, ani rabatki, podejrzewam, że w najbliższym czasie nie będziemy mieć żadnej grządki kwiatowej. Na ogrodnika nas nie stać ;) a ja musiałabym zajmować się kwiatami nocą. Doba krótka niestety. Ale za to takimi pięknościami możemy się zachwycać do woli :)
 I takimi :)
 A Pan Bukszpan czeka na moją inwencję twórczą ;) czyli sekator i " w kulkę "
 A ta "upadła winorośl" czeka na mojego męża , on na pewno pomoże jej wznieść nowe pędy i wydać piękne winne owoce
 W promieniach przedpołudniowego słońca mąż i syn planują pracę...fajny widok, mnie z racji pokrewnych dusz..serce ściska.
 Z daleka więcej planów widać ;)
 Kilka wpisów wcześniej pokazywałam koryto stawu całkowicie zarośniętego krzaczyskami, otóż dzieło rąk moich chłopaków...oczyszczone :)
 I widok z drugiej strony...nie mogę się doczekać zieloności
 A to niespodzianka....odchwaszczając brzegi usunęła się skarpa i odsłonił wspaniały widoczek...piękne czyściutkie źródełko...Nasze własne!!!!
 Widać jakie czyste...całe dno i boki są skaliste :) Ech ależ mamy myślenia...
 Jedna z "naszych " sosenek
A to kamyczki...na nie wiem co, śmieję się do męża, że chcę mieć przed domem "pańskie rondo" może one posłużą za obwódkę...coś się wymyśli . Wiosna dopiero w nas obudziła nowe, a my już głowy w chmurach i plany,  plany,

czwartek, 17 marca 2011

Coś dla ducha i coś dla podniebienia

 To nie mój talent prezentuję, to moja mama kocha bawić się kolorami. Ozdabia nam świat swoimi wyobrażeniami przyrody, ściany są bajeczne, drewno w połączeniu z paletą żywych kolorów gra piękną opowieść o porach roku.
 Na razie te obrazy wiszą w obecnym naszym domu, ale mam plan przenieść je "za las" i stworzyć coś w rodzaju galerii, mam taką umyśloną jedną sporą ścianę :)
 To tylko trzy obrazki, mam ich sporo więcej, kolorowo u nas hihi prawda??
 A tą paletę wczoraj powiesiłam...jest na razie "w stanie surowym" szukam pomysłu żeby z niej zrobić jakąś fajną kompzycję
 Koty już wiosnę czują, za ptaszkami wodzą wzrokiem, oblizując się po nosach z łakomstwem....
My też poczuliśmy.......a co ;)

czwartek, 3 marca 2011

Wielkie cięcie, uśmiechnięta koza i koronki

 Jak widać na załączonym, chore, zaniedbane jabłonie muszą odejść. Szkoda, stare sady są romantyczne, ale taki los, posadzimy nowe i będziemy dbać!!!
 A te dadzą nam trochę ciepła w kominku na następną zimę, a może uwędzimy na nich  jakąś smaczną rybę. Kto wie :)
 Stefan znalazł takie cuś w lesie, odczyścił, pomalował i mnie zostawił kłopot hihi..co z tym fantem zrobić
 Znalezione na babcinym strychu wytwory rąk mojej mamy, mają chyba z 40 lat, fajnie ozdabiają kuchenny kącik.
 Stefan mówi, że nasza koza się śmieje...znak, że porządnie napalone i można się ogrzać w przerwie prac polowych



Powyższe fotki to efekt moich poszukiwań szmateksowych , wszystkie kupione za 1 zł. Wyprane i pokrochmalone przeżyją wśród nas swoją drugą młodość :):):)